Lucas Parker
Lat 25
Wydział Parapsychologii i Zjawisk Paranormalnych
Piroman
Zastępca władcy Piekieł
Zastępca władcy Piekieł
Sammael
Wysmarkane
z dupy gówno, oto co ja widzę. Czuję się jak jeden z tych
pseudostraumatyzowanych nastolatków, którzy gapią się na całe to
zepsute społeczeństwo, udające, że go to nie rusza. Takie to
wszystko amoralne, bo przecież moralność dzisiaj się wydaje takim
czymś, co niby trzeba tępić, bo to nie przystoi jakiejś lasce
chodzić po korytarzu i z siebie czynić grzecznego dziewczęcia, co
to się uczy, nie puszcza po kątach, a wręcz dziewicą jest, nie
ćpa, nie pali, nie pije, nie chodzi do jakichś wyjebanych w kosmos
psychiatrów, którzy i tak nic nie czynią, żeby ją wyleczyć, bo
najważniejsza kasa i nic więcej. W tajemnicy ci powiem, że na to
pluję. Nie jestem którąś z tych umoralnionych istotek, bo
pochodzenie mi na to nie pozwala. Nie to, żeby coś, ale świętości
nie ma. A kto w nią wierzy, jest zwykłym kretynem, tudzież jakimś
czadowym, ślepym masochistą. Osobiście kręci mnie sadyzm, takie
sobie nic. Krzyki, krew, jakieś rany. A to wszystko sprawia, że mam
ochotę zmienić się w jednego z tych potworów, co to łażą sobie
po ulicy i straszą niewinne dzieci. Jebane koteczki, bo trzeba się
przecież zaspokoić, a że żona nie kręci, to się idzie do
chłopczyka, zdejmuje się dolną część, bądź co bądź, wcale
nie takich poszarpanych, obszczanych, zarzyganych ciuchów i się
pcha ile wejdzie. Bo kogo to rusza? Że niby mnie? Ja mam na to
wyjebane, nie lubię dzieci, wolę pedofilów. Ale kogo to, tak z
drugiej strony? Chce się seksu, to się go ma i tyle. Właściwie
wszystko można dostać, jeśli się tego cholernie pragnie, nikt
przecież nie zabroni. Kraść można, zabijać też. Na co komu
myśleć o tym, że jakaś rodzina będzie płakać na pogrzebie? No
kurwa, na nic. Tylko wyrzuty sumienia się potem ma, a one też nie
są jakoś szczególnie potrzebne do tej pojebanej, z dupy wziętej
egzystencji.
Chciałoby
mi się zanucić jakąś starą piosenkę Pink Floyda, ale z
przykrością muszę stwierdzić, że właściwie żadnej nie znam.
Pławię się w czymś, co powinno totalnie zjebać mi psychikę, ale
prawda jest taka, że bardziej się tego zrobić nie da. Nie mam
jakichś oporów przed wyrzyganiem czegoś prosto w oczy, przed
powiedzeniem, co mi się właściwie w kimś nie podoba, chociaż
pewnie wyjdę przy tym na hipokrytę, bo sam lepszy nie jestem. Wolę
szczerość niż kłamstwo, chociaż nie mam z tym większych
problemów. A bo lakier na paznokciach jest jakiś za ciemny, a bo
puder źle dobrany, a bo coś mi w butach nie pasuje, a bo jestem
wściekły, że telefon mi przestał działać i się muszę wyżyć
na jakimś dziecku, które strachem napawa sam mój wygląd, bo jakiś
szczególnie przyjemny i przyjazny to on nie jest. Gdyby się nad tym
zastanowić, lubię to, że ludzie mnie nienawidzą. Lepsze takie
coś, niż potem rzucać jakimiś niby filozoficznymi tekstami,
prowadzić długie rozmowy o tym, że serduszko boli i ryczeć za
każdym razem, kiedy ktoś ci powie, że nie chce mieć z tobą nic
wspólnego. A bo to raz ktoś tak gadał za plecami? Bo tak sobie
myślę, iż mają tendencję do obgadywania, ale kiedy przychodzi co
do czego, to się fałszywie uśmiechają i nic się nie stało.
Ojej, jednak się stało. Pożarłem ci mózg i dlatego nie jesteś w
stanie wymyślić nic, co mogłoby mnie w jakiś sposób zgasić. Sam
się zgaszę, jeśli tego zapragnę, wystarczy mi jakiś sznurek,
wyjebana z dupy żyletka, czy inny gówniany nóż, którym posłużę
się do zakończenia swojego marnego żywotu, który i tak nie ma
większego sensu. Ale ja to lubię. Tak patrzeć i się śmiać za
każdym razem, kiedy jakaś nastka traci dziewictwo i myśli, że to
takie zajebiste, kiedy przyjaciel donosi na przyjaciela, kiedy ktoś
chla do nieprzytomności gdzieś, gdzie przecież wszyscy mogą go
zobaczyć, a tydzień wcześniej mówił, że nigdy nie wypije
więcej, niż jedno piwo, bo w końcu ma dopiero trzynaście lat i
tak nie wypada. A jak mi się znudzi takie śmianie z fajką w ręku,
w jakimś wygodnym fotelu, niczym w kinie, to wtedy rzucę się z
mostu i dam spokój każdemu, kto sobie tego życzył. Potem by
stwierdził, że jest nudno, bo nie ma kto pierdolić i błagałby,
żebym wrócił. Ale znowu byłoby to samo, bo znajdzie się jakiś
zastępca z równie popierdoloną głową.
Kogo
to, że tak spytam? Może jestem jakiś bezduszny, nic dziwnego
zresztą, ale mnie na pewno nie. Mam to gdzieś, ale jestem na tyle
ubezwłasnowolniony przez swój mózg, że nic innego nie mogę
powiedzieć, niż ''mnie to nie obchodzi, człowieku''. Taka tam,
posrana gadka psychicznego dziecka. Swoją drogą, to trochę chore,
że ciągle mówię o dzieciach, skoro cholernie ich nie lubię.
Pomioty małe, jakieś drące się wytwory, które najlepiej
wpierdalałyby słodycze i rzygały potem na rodziców, bo niby
brzuszek boli, a to wina koleżanki, która dała na kolację
parówkę. Kusi mnie, żeby w jakiś sposób to skomentować, znowu
powiedzieć, że mam wyjebane na z gardła psu wydarte koteczki, ale
mam jeszcze na tyle samokontroli, że się przed tym powstrzymam. Bo
co by to niby zmieniło? Jak było, tak będzie. Pokój nie zapanuje,
bo to takie fałszywe przekonanie, że jak laska coś takiego powie,
to wygra w wyborach Miss World. A i tak gapią się na cycki, więc
koronę włoży ta, która ma rozmiar xyz75, bo to przecież takie
wymiarowe. Ni chuja, nie wymiarowe, sędzia by sobie poruchał i nie
jest ważne, czy ów sędzią jest facet, czy kobieta, ważne, żeby
się w jakiś sposób zaspokoić, bo chcica nie z tej ziemi i dawno
się nikogo nie doprowadziło do stanu wrzenia. Mąż nie wytrzymuje
napięcia, żona nie daje rady, lepsza dwudziestoparoletnia kochanka,
pracująca w biurze jako sekretarka. Taki tam, stereotyp. Odpowiedź
za sto punktów? Pies to jebał. Słodko.
[Połykamy w całości, naprawdę. Marta, my love <3]
[helloł, zastępco diabła :3]
OdpowiedzUsuń[daj wątka, lovelieeeees :3.]
OdpowiedzUsuń[no nie, moje ulubione męskie imię! *tupa nóżkami o ziemię -.-" Wącisz obowiązkowy xd]
OdpowiedzUsuńNadya
[Witam witam i o pomysł na wątek pytam] //Charlotte
OdpowiedzUsuń[A jakiś pomysł? Powiązanie? o.O" Będzie mi wtedy łatwiej jeśli będę wiedzieć czy w ogóle się znają xD]
OdpowiedzUsuń[Amara chce wątek z panem:P Może jakis pomysł, na ewentualne powiązanie, albo owy wątek? Jesli tak, to zacznę:)]
OdpowiedzUsuń[Spoko locko. Zobaczymy jak akcja się kręcić będzie. xD Nie wyszło tak jak chciałam za co przepraszam.. xd]
OdpowiedzUsuńNadya Kryukow znała prawie już każdego upadłego anioła lub demona w Departamencie, ale z niektórymi nie miała okazji poznać się bardziej. Po swym przybranym ojcu odziedziczyła zwyczaj weekendowo piątkowych wypadów do baru na szklaneczkę whisky. I tak właśnie było tym razem. Jak zwykle zawitała do Hell Riders o godzinie bagatela dwudziestej trzeciej i usiadła przy barze. Zamówiła do barmana szklankę whisky bez coli. Według niej było to zmarnowanie tego cennego, złocistego trunku, który tak uwielbiała. Lekko przekrzywiła głowę w prawo uważnie lustrując otoczenie jak to miała w zwyczaju. Po chwili mężczyzna podał jej zamówienie, a ona odwróciła się w kierunku lady. Wzięła szklankę w dłonie i upiła jeden łyk napoju, by po chwili zacząć lekko kręcić szklanym przedmiotem.
Do departamentu iść dzisiaj nie musiał, więc dzień spędził sobie w Piekle. Ah, nigdzie nie było tak dobrze jak w domu, prawda? Siedział w swoim królestwie i pilnował, żeby wszystko było w porządku, a raczej wręcz przeciwienie - żeby wszystko było źle, jak najgorzej. I wysyłał kolejne to demonki na ziemię, coby tak fajnie i szczęśliwie nie było. On nie lubił szczęścia. Było nudne niczym flaki z olejem. I właśnie dlatego mieszał ile tylko mógł, robił wszystko by upszykrzyć ludziom zycie. Lubił ich cierpienie, czuł się wtedy wszechmocny. Bo przecież był, no nie? A Bóg mógł mu nagwizdać.
OdpowiedzUsuńSkręcił kilka karków, odesłał ludzi do piekła i wbił kołek w serce, po czym stwierdził, że już się w Piekle znudził. A więc czas na podbój Ziemi, o tak!
I teleportował się na jedną z ulic Nowego Jorku. Zawsze, kiedy to robił, wszędzie w okół czuć było ten jego specyficzny zapach siarki. On go nie czuł, ale podobno innym przeszkadzał. Ale zawsze można się było wytłumaczyć piromanią, prawda? W końcu, kiedy kontroluje się ogień, to może być taki zapach... Nie?
Poprawił swój płaszcz, machnął ręką żeby rozwiać dym w okół i wyszedł zza rogu. I wtopił się w tłum, słysząc że ktoś coś gada o smrodzie siarki. Może się coś pali? Idioci.
I sobie Lucuś ładnie stanął przy przejściu na pieszych i co widzi po drugiej stronie? Swojego zastępce, który to sobie hasa po Ziemi bez jego pozwolenia. NIKT, powtarzam: nikt nie wychodził sobie z Piekła tak po prostu. On musi wiedzieć o każdym wejściu i wyjściu - taka główna zasada. Musiał wiedzieć po co, dlaczego i jak. Jak on w ogóle śmiał...?
Ledwo się powstrzymał, żeby jakiejś plagi na ludzkość nie zesłać, naprawdę. Ale widać było po nim gniew, oj było widać. Oh, biedny Sammael. Próbuje uciec przed samym Diabłem? Żałosne.
Nim się Sam zdążył zorientować, Lu już był przy nim. Złapał go za ramię i szarpnął w swoją stronę, paznokciami rozrywając jego rękaw.
- Tłumacz się. Tłumacz się w tej chwili, albo nie ręczę za siebie. Gdyby to był ktoś inny, już dawno oderwałbym ci łeb.
Ledwo hamował gniew, jaki go ogarnął. Dawno nie był tak wściekły. Chyba ostatnio był tak wściekły podczas plag egipskich.
[Weekendowi kochankowie mi się podobają... hmm zacznę coś jak wrócę ze szkoły no chyba, że wrócisz wcześniej to ty zacznij :P a skąd się znamy? ;>]
OdpowiedzUsuńLu wściekał się często i gęsto, ale zazwyczaj to ukrywał. Opanowywał swój gniew i nic po nim nie było widać, a później wyżywał się na demonach, które zrobiły coś nie tak. Najczęściej odsyłał je w pustkę, nicość. A stamtąd nie powrócą i zostaną zapomniane. Znikną. Nikt więcej ich nie zobaczy.
OdpowiedzUsuńOn lubił tortury. Zwłaszcza, że demona czy upadłego anioła nie tak łatwo zniszczyć, ale o wiele łatwiej sprawić, że coś ich będzie boleć. A on uwielbiał słyszeć ich krzyki, kiedy to wyrywał im kolejne części ciała, płacz, błagania... Niczym muzyka dla jego uszu.
Czuł jego strach tak dobrze, że było to nawet zabawne.
Boisz się mnie, Sammael?
Uniósł brwi na jego wytłumaczenia. Czy on naprawdę nie zdawał sobie sprawy jak bardzo oczywiste było jego kłamstwo?
- Jasne. Mnie wtedy nie było, co? Nie było mnie przez kilka ostatnich dni? - rzucił ze złością. Od razu czuł, że jego zastępca prześmiarnął ziemskim zapachem. Nie było go w Piekle od kilku dni.
- Sobie wyszedleś. - powtórzył, krzyżując ręce na klatce piersiowej. Zęby zagryzł mocno, kiedy tak na niego patrzył. Zanim Sammael zdążył zareagować, już nie znajdowali się na ulicy Nowego Jorku, a w jego Sali Tronowej, w Piekle.
- Nigdy więcej tego nie zrobisz. Spokojnie bym cię teraz unicestwił, ale jesteś silny, więc tego nie zrobię. Następnym razem się nie zawaham przed ukręceniem ci łba. Wszystkie problemy związane z Piekłem przez miesiąc będą kierowane tylko i wyłącznie do ciebie. Zawiedziesz nawet w najmniejszym stopniu, a zginiesz. Wszystko jasne?
[Dobra, no to zaczynam ale szału nie oczekuj]
OdpowiedzUsuńCharlotte wyjechała na weekend poza miasto do jakiegoś ośrodka wypoczynkowego. Oj zdecydowanie musiała trochę odetchnąć od tego całego zgiełku. Po rozpakowaniu się i szybkim drinku przyszedł czas na obiad. Ośrodki tego typu były oblegane całym rokiem więc nie dostała wolnego stolika ale nie miała nic przeciwko żeby się do kogoś dosiąść. Przecież posiłek przy rozmowie jest o wiele przyjemniejszy. Kobieta, która usadzała gości zaprowadziła ją do stolika przy którym siedział mężczyzna. Była zaskoczona gdyż kojarzyła go z departamentu.
-Dzień dobry - uśmiechnęła się nikle - czy mogę się dosiąść?
[No to skąd się znamy?]
I dobrze, że jakąś tam dumę jeszcze miał. Bo Lucyfer lubił, jak ktoś potrafił mimo wszystko postawić na swoim i nie dał się do końca stłamcić. Oczywiście - w granicach zdrowego rozsądku. Bo jak będzie mu się za bardzo stawiał, to też nie za dobrze. Ale jak wie czego chce - to może. Naprawdę. Ale nigdy by tego nie przyznał przecież.
OdpowiedzUsuńCiekawy był w sumie, czy sobie Sammael poradzi. Jeśli nie, to naprawdę nie będzie zadowolony. I wtedy kara go zdecydowanie nie ominie.
Westchnął przeciągle po jego zgodzie i przeciągnął się tak, że wszystkie kości mu strzyknęły. Dawno nie był w tej Sali, szczerze mówiąc. Prawie zapomniał jak to wszystko to tu wygląda.
Kiedy upadły anioł przyciągnął go do siebie, Lu kompletnie nie miał czasu na reakcję jakąkolwiek. Po prostu zastygł tak, patrząc na niego uważnym wzrokiem. Ale go nie odepchnął. Po prostu na niego patrzył z lekkim uniesieniem brwi.
- A więc to były twoje przeprosiny? - zapytał, najwidoczniej w ogóle nie przejęty faktem, że ten w ogóle go pocałował. - Ja nie wybaczam, przykro mi. - rzucił jeszcze, mierzwiąc mu włosy.
Jak widział ten jego słodki uśmiech to rzygać mu się chciało. Nie lubił takich uśmiechów. Przecież Sammael i tak nigdy nie był niewinny.
Złapał go jednak za dłonie i przyciągnął go do siebie. Wpił się mocno w jego usta, zdecydowanie brutalnie. On nie lubił czułych gestów.
[się ciesze. ale Lucas też fany...albo raczej bardziej niż fajny ;D
OdpowiedzUsuńwątek ? pomysł ?]
[no to dawaj pomysł jakiś, a ja zacznę ;)]
OdpowiedzUsuńNie wszczął buntu? Wszczął, w Niebie, tuż po Lucyferze. Ale w Piekle by się nie postawił, tego Lucyfer był pewien. Bo przecież tu nie miałby popracia, bo wszyscy boją się Lucyfera. A sam nie dałby rady czałej chmarze demonów jakie tu mieszkały. Taka mała zasada Lucyfera: miej armię tak wielką, że nikt ci się nie postawi, zamiast zbierać ją dopiero, kiedy ktoś atakuje.
OdpowiedzUsuńLucyfer lubił w nim tą wredotę, bo widział w nim wtedy trochę samego siebie. A był przecież czystym złem, czyż nie? Właśnie takie powinny być wszystkie demony. Bo jak widział jak przyjaźnią się z aniołami, to go normalnie coś zaraz brało i głowy urywał, a dusze pożerał. Nie, żeby musiał. To Lewiatany jadły ludzkie mięso jak i dusze. Ale jak się wkurwił, to jadł, no.
Brutalności nigdy za wiele. Zwłaszcza, że nie mogli sobie i tak zrobić żadnej krzywdy. A delikatność nie była tak podniecająca, jak spływająca po brodzie krew, po prostu. Tak to jest jak się schodzą dwie istoty lubujące się w bólu. Innych i swoim.
- W takim razie o wiele lepiej, skoro to nie są przeprosiny... - wymruczał z rozbawieniem, całując go ponownie. Podgryzał jego wargi raz po raz, jednoczesnie wbijając palce w jego ramię.
- Mam się częściej na ciebie wkurwiać, czy jak? Bo nie rozumiem. - mruknął jeszcze, a potem zniknęli w smudze dymu. Pojawili się w sypialni Lucyfera. Ot, tu będzie wygodniej.
[no spoko, można zrobić pokojowe nastawienie do siebie tych dwóch. Pomoc się jak najbardziej przyda Sethowi i to jakiejś konkretnej osoby. Wujek xD no nie Sethuś ma nagle rodzinkę szkoda tylko że on nie ufa nikomu kto jest bliski ;P]
OdpowiedzUsuńMiał beznadziejnie zły humor. Gdyby mógł zabijał by każdego na swojej drodze, ale nie mógł tego robić bo znów by miał na karku Sekcję, a tego nie chciał naprawdę.
Siedział dziś w barze, popijał jakiś mocny alkohol wpatrując się w lustro na ścianie nad blatem gdzie stały butelki z trunkami. Usiadł nieco wygodniej na stołku barowym. Odetchnął cicho, chciał się upić to był jego dzisiejszy cel.
W lustrze dostrzegł postać która podchodziła do niego. Rozpoznał go od razu. Poprawił ciemne okulary zza których nie widać bylo jego nieludzkich oczu.- Siema, czego chcesz ? - spytał trochę nie przyjaźnie, ale nie przywiązywał do tego uwagi.
Oni najzwyczajniej w świecie byli źli, aż do szpiku kości. To nie tak, że nie mięli żadnych innych emocji. Mięli, ale te złe przeważały te dobre. Oni woleli patrzeć na czyjeś cierpienie, niż tej osobie pomóc. Lu uwielbiał sprawiać innym ból.
OdpowiedzUsuńNawet jeśli ktokolwiek by wszedł do Sali, to co z tego? Lu zaraz by tą osobę wygonił, grożąc i kląc niemiłosniernie. Jeszcze by mu się zachciało trochę tortur i zamiast seksu, by się nad kimś poznęcali. Żadnej różnicy nie było, co?
Usiadł na brzegu łóżka, patrząc na niego z uwagą i rozbawionym uśmiechem.
- Chętnie urwałbym ci łeb, jak tam mówisz. - powiedział do niego, przewracając oczami.
Odchylił głowę nieco do tyłu, dając mu lepszy dostęp do swojej szyi. Przyciągnął go do siebie i usadził go sobie na kolanach.
Przesuwał dłońmi po jego klatce piersiowej jak i plecach. Wbijał mu palce i paznokcie pod jego koszulką, tak po prostu, żeby go trochę podrażnić.
Przymknął oczy czego i tak nie było widać.
OdpowiedzUsuńPotarł lekko skroń jakby bolała go głowa, ale tak nie było.
- Upijam się i zastanawiam sie nad swoją egzystencją dalszą...- rzucił niedbale.- podróżuję ciągle więc nigdzie nie powinienem być za długo - stwierdził spoglądając na niego.
Upił łyk alkoholu, zamruczał aż cicho gdy poczuł jak alkohol spływa mu po przełyku.
To było przyjemne w tym stanie jakim był.
Podparł głowę na ręce.
Nie miał nic przeciwko tego jemu uśmiechowi co jakiś czas, ale też żeby się nie szczerzył jak głupi bo to było po prostu wkurwiające. I dobrze, że rzadko. Wszystko z umiarem. Oczywiście, były wyjątki, takie jak właśnie teraz. Krew mogła się lać, spoko - przecież mu to i tak nie zaszkodzi, a że trochę zaboli, to dobrze. Bo wtedy chociaż trochę poczuje, że żyje.
OdpowiedzUsuńTo trudno, jeśli chciał tylko Lu, bo ten potrafił opanować się ze swoimi zapędami i trochę się poznęcać nad kimś, co by było ciekawiej. A później mogą się pieprzyć, ale tylko do rana, bo później muszą wracać na Ziemię. A przynajmniej Lu musi. Praca nie płaca, ha-ha.
- Trafiłbyś do pustki. Zniknąłbyś. Nie byłoby cię już i nie mógłbyś mnie nawiedzać! - powiedział jak najbardziej poważnie. Życie po śmierci osoby nieśmiertelnej nie istnieje. Przykro mi, Sammael, ale jak Lu cię zabije, to już nie wrócisz.
- A moze i chciałbym... - stwierdził z rozbawieniem, po czym złapał go za ramiona i położył na łóżku. Nachylił się nad nim, uśmiechając się zawadiacko. I wpił się mocno w jego usta, gryząc jego wargi. Najzwyczajniej w świecie rozerwał mu koszulkę żeby się jej pozbyć. Zawsze może mu stworzyć nową, nie? A zresztą... w tej chwili oni byli ważniejsi. Pieprzyć ciuchy.
[Może wątek? Wolisz relacje, czy zacząć? Witaj na blogu. // Ruby]
OdpowiedzUsuń[Zostałam pominięta?] //Charlotte
OdpowiedzUsuń[Chcę wątek! Masz jakiś pomysł, czy na mnie zrzucisz myślenie nad takowym? ;3]
OdpowiedzUsuńLucyfer obserował ją uważnym spojrzeniem, choć tak naprawdę był najzwyczajniej w świecie cholernie znudzony. Oparł się o pobliską ścianę, bawiąc się w typowy dla siebie sposób. Machał sobie palcem, unosząc przy tym kubek, który lewitował tuż przed nim.
OdpowiedzUsuńSłysząc imię Beliala drgnął i spojrzał na nią ze zmarszczeniem brwi.
- Belial? Ten ksiądz to jakiś kompletny idiota. - rzucił ze znudzeniem, sprawiając że kubek roztrzaskał się na kawałki. Kawałki okazały się ostre jak brzytwa i wbiły się prosto w drewnianą podłogę.
- Niech spróbuje. Ciekawie będzie oglądać jak ten roztrzaskuje się na wielką, czerwoną plamę.
Witam. Pragnę serdecznie zaprosić na forum ogólnotematyczne z Pretty Little Liars w tle. Znajomość serialu nie jest potrzebna. Proszę także nie zrażać się niską liczbą użytkowników i wiadomości - dopiero zaczynamy. Dlaczego więc powinieneś dołączyć? Ponieważ na tym forum pielęgnowana jest atmosfera, która sprawia, że każdy czuje się dobrze. Jeśli dołączysz i zaprosisz kilku znajomych, to na pewno już wkrótce forum rozkwitnie!
OdpowiedzUsuńhttps://gotsomesecrets.fora.pl/