czwartek, 13 września 2012

I am what I am




Jonathan Lightwood
22 lata

Urodził się tak jak każdy, najzupełniej normalnie. Tak też umrze. Nie jest wyjątkowy…
 A może? Może jednak jest? Co wtedy? Co zrobisz, jeśli okaże się najlepszą rzeczą, która Cię kiedykolwiek spotkała? Co mu wtedy powiesz?


    Nie bój się, podejdź bliżej, przecież Cię  nie ugryzie. No, śmiało. O, wreszcie ruszyłeś tyłek. Widzisz go? Tego bruneta, o, tam? To Jace. Tak, Jace Lightwood. Tylko nie zdradź mu, że Ci to powiedziałam. Woli Jonathana... 
    Możesz się gapić do woli, jemu i tak to nie robi. Przecież wszyscy patrzą się na wszystkich, prawda? Taka jest kolej rzeczy. W jakim innym celu mielibyśmy oczy?
    Chcesz coś o nim wiedzieć, powiadasz… Hm… No dobrze, opowiem Ci. Nie jestem tylko pewna, czy to prawda…

    Jonathan urodził się w pozornie szczęśliwej i pełnej rodzinie. Miał kochającą matkę i troskliwego ojca, którzy zajmowali się nim i jego siostrą, jak najlepiej tylko potrafili. Słodka bajka, co nie? W rzeczywistości było troszeczkę inaczej. Tatuś Jace’a i Savannah - bo tak się nazywa siostra Ligtwood’a -  był człowiekiem, jakich mało. Nie wierzył w magię. Uważał, że to bzdury, wyssane z palca przez jakiegoś zjaranego debila.  Andrew Lightwood nigdy nie szczędził sobie przekleństw czy wyzwisk, tym bardziej, jeśli dotyczyły one magii. Żonę miał piękną i pełną wdzięku. Florence Greengrass, mistyczna istota- najwspanialsza kobieta, jaka kiedykolwiek stąpała po tej ziemi. Tak twierdzi Jace, toteż lepiej nie wyprowadzaj go z błędu, chyba że chcesz zaliczyć w twarz. To właśnie dzięki matce chłopak szanuje kobiety... Znaczy się, szanuje te, które na to zasługują. 

    Tatuś zwariował, mamusia umarła no i tak oto Jonathan i Savannah zostali sami. Szczęście, że Andrew, skubany, jest bogaty, cholernie bogaty. Oprócz życia, pieniądze były jedyną rzeczą, którą pan Lightwood podarował swoim dzieciom. Mówiąc o pozytywach, oczywiście...



    Jaki jest? Dobre pytanie... Myślę, że nawet on sam nie wie.
    Wszystko zależy od jego humoru i od rozmówcy, rzecz jasna. Jeśli ktoś będzie dla niego miły, dlaczego niby miałby pluć na niego jadem? Oczywiście, piękne kobiety traktuje trochę z przymrużeniem oka... To nie znaczy jednak, że jest materialistą. Nigdy w życiu nie związałby się z kimś, kto ma sieczkę zamiast mózgu. Seks to co innego... Matko, znowu wyszło głupio. Chodziło mi o to, że sypia z dziewczynami, czasami nawet bez zobowiązań, co się jednak rzadko zdarza. Wyprostowałam? Jeszcze nie? To może zmieńmy temat...
    Podobno całkiem niezły z niego przyjaciel. Potrafi dochować tajemnicy, jeśli tylko tego chce. Na pewno Cię nie wyśmieje. Przynajmniej mnie nie wyśmiał... Co? Nie... Poza tym, nie o mnie ta gadka, tylko o Jasie.
    Czasami lubi sobie wypić, czy zapalić, przecież nie ma w tym nic złego, co nie? Uzależniony jest tylko i wyłącznie od motorów. W domu, na obrzeżach Bristolu, trzyma w garażu małą kolekcję swoich cudeniek.
Kończył szkołę muzyczną, gdyż tak chciał jego ukochany tatusiek. Gra więc na pianinie. Później doszła gitara i perkusja. Uczęszczał też na lekcje śpiewu, ale nigdy, przenigdy Ci o tym nie powie... Jezu! Czy ja się właśnie wygadałam? Zabije mnie...









    No co Ty, oczu nie masz? Przecież widzisz, jak wygląda. Wysoki i wysportowany, posiadacz ciemnych, praktycznie czarnych włosów i niebieskich tęczówek. Niesamowite w nim jest to, że jest zmiennokształtny. Nieźle się Andy wkurzył, kiedy zobaczył jak jego synalek zaiwania sobie po podwórku, a włosy na jego głowie mienią się kolorami, zupełnie jak neony w Las Vegas.
    A skąd ja mam wiedzieć, czy podoba się kobietom? Pewnie tak, nie jest aż taki straszny. Pewnie się znajdzie jakaś, co jej kolana zmiękną, jak go zobaczy.



Wydział Medyczny

[ Standardowo: karta będzie miliard razy poprawiana, ale nie w ciągu najbliższych 24h.
Wątkom zawsze mówimy tak, byleby nie miały dwóch zdań. Dwadzieścia to raczej optymalna liczba. 
Na zdjęciach Ian Somerhalder, źródło: we<3it.com] 

32 komentarze:

  1. [powitałam cię na Shoutboxie to i tu napiszę. Może nawet mi się uda pierwszej xP Przychodzę z wątkiem, tylko mi powiedź czy wolisz wymyślić powiązanie, czy zacząć ^ ^]

    OdpowiedzUsuń
  2. [Witam witam i o wątek pytam <3 oczywiście mogę zacząć jeśli nie chcesz no ale i tak przybywam po ewentualne pomysły. Ah, Ian jest boski <3] //Charlotte

    OdpowiedzUsuń
  3. [Hhahaha xP Tośmy się dobrały, Tośka xPP Dobra, to ty idź na film, ja pójdę na film i jutro coś zacznę xP "lubi, lubi" xPP]

    OdpowiedzUsuń
  4. [No to może chociaż jakiś zarys ich relacji żebym wiedziała na czym się opierać zaczynając?]

    OdpowiedzUsuń
  5. Najgłupsza rzecz jaką mógł zrobić, to założyć się z kimś o coś przez co mógł przejść na tamten świat...chociaż nie, nie świat na niego czekała już tylko nicość. Eh, te "słodkie" plusy bycia istotą taką jak diabeł.
    Koniec końców wpakował sie w takie kłopoty że wylądował paskudnie postrzelony w ramię i udo.
    Potrzebował miejsca gdzie mógł by w spokoju posiedzieć i poczekać aż rany się zagoją, chociaż pewnie trochę to potrwa.
    Nie mając już siły dalej utykać, skupił resztki sił i zniknął z ulicy na której stał.
    Niestety pojawił się zamiast w swoim mieszkaniu, to w gabinecie w którym siedział jakiś mężczyzna.
    Popatrzył na niego, już miał coś powiedzieć gdy zaczęło ciemnieć mu przed oczami. Nigdy jeszcze tak mocno nie reagował na postrzał. Oparł się rękoma o blat biurka. Stęknął cicho rozdrażniony ale i trochę załamany własną słabością. Zignorował już całkiem towarzystwo którego ani jeden ani drugi pewnie nie chciał.

    OdpowiedzUsuń
  6. Charlotte miała nienajlepszy tydzień. Coraz gorzej się wysypiała, coraz mniej jadła, piła coraz więcej kawy i paliła coraz więcej papierosów. W piątek w pracy czuła się okropnie, była w zupełnej rozsypce. Chyba zaczynała ją rozkładać jakaś choroba. Postanowiła iść do wydziału medycznego i się przebadać ale w drzwiach zatrzymał ją jeszcze szef jej wydziału i pytał o raporty. Starała się odpowiadać jak najszybciej i gdy już dostała się do windy wcisnęła guzik na następne piętro. Kiedy wyszła z windy musiała trzymać ręką ściany żeby nie upaść. Starała się znaleźć jakiegokolwiek lekarza albo kogoś w tym stylu ale byli tu sami ludzie z innych wydziałów którzy przyszli po jakieś papiery. W pewnym momencie po prostu straciła władzę nad swoim ciałem i osunęła się na ziemię.

    OdpowiedzUsuń
  7. [Okej, jestem... I już myślę... xP]

    OdpowiedzUsuń
  8. [Znam cię ^^. Wąteczek? ^^]

    OdpowiedzUsuń
  9. [Hej, ty, hipnotyzerze, zdaje się, że jesteś mi winny wątek ;3]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. [I wątek może być - to jest wręcz wskazane! - w jakiś sposób powiązany z muzyką ;]

      Usuń
  10. [Ostatnio rzadko komu odpisuję na Hogwarcie ;). Cierpię na wenobrak i jakoś nie lubię zbyt sielankowych wątków. Ale całkiem możliwe, że na Simonie w końcu ci odpiszę, bo na Jamie to mi się nie chce szukać pod starą kartą, mam strasznego lenia ^^.
    Mam wielką chętkę na jakiś wątek z duża ilością akcji. Alice ukrywa się przed departamentem, jest taką troszkę wariatką pod tym względem i na pewno nie wda się w jakąś przyjacielską rozmowę. Ja osobiście najbardziej lubię jakieś wątki, kiedy Alice ucieka przed przedstawicielami departamentu. Masz jakiś pomysł, w jakich okolicznościach Jace mógłby spotkać Alice? Nie pogniewałabym się, gdyby w to wplątać właśnie dostarczenie jej do departamentu albo coś.
    Po imieniu i nazwisku postaci, wnioskuję, że też lubisz Dary Anioła? Zresztą chyba miałaś podobną KP na H40, nie mylę się?]

    OdpowiedzUsuń
  11. To, że nikt nawet nie zauważył jej upadku było w tym miejscu zupełnie normalne. Wszyscy byli pochłonięci swoją pracą i nie chcieli dokładać sobie obowiązków. Charlotte była na wpół przytomna. Nie mogła zrobić zupełnie nic ze swoim ciałem, nawet poruszyć palcem ale czuła jak ktoś bierze ją na ręce i gdzieś niesie. Po kilku minutach zaczęła powoli odzyskiwać władzę nad swoim ciałem. Otworzyła oczy i popatrzyła na mężczyznę otępiałym wzrokiem. Zamrugała kilka razy i szeroko otworzyła oczy.
    -C...co się stało? - zapytała zszokowana.

    OdpowiedzUsuń
  12. Nigdy tak szybko nie tracił siły. Pociemniało mu całkiem przed oczami i ostatnio co poczuł to dłonie zaciskające sie na ramionach.
    Gdy odzyskał przytomność wciągnął z sykiem powietrze do płuc.
    Otworzył jadowite ślepia i podniósł się do siadu krzywiąc przy tym.
    Rany się goiły, ale wolniej niż normalnie.
    Dopiero teraz zorientował się że nie ma na sobie kurtki ani koszulki, a spodnie które i tak już były porwane, rozerwane były na tyle by materiał nie stykał się z raną.
    Dotknął drżącą ręką ramienia gdzie też został postrzelony.
    Podniósł wzrok na mężczyznę, nic nie mówił bo nie wiedział za bardzo co.

    OdpowiedzUsuń
  13. Przetarł dłonią twarz i odetchnął cicho.
    - nie będzie to potrzebne - mruknął po chwili. Po co zszywać rany które same zniknąć za jakiś czas.- Jestem Seth Solder - przedstawił się też.
    Na pytanie odpowiedział lekkim wzruszeniem ramion, ale zaraz odezwał się.- lepiej niż wcześniej..- rzucił niedbale.
    Usiadł bardziej prosto.
    Wbił w niego spojrzenie. Gdyby nie zgubił gdzieś okularów teraz bez wątpienia ukrył by tęczówki za ciemnymi szkłami.

    OdpowiedzUsuń
  14. Zemdlała? No tak, tego mogła się spodziewać. Kiedy położył ją na kozetce przez chwilę musiała zastanowić się nad pytaniem.
    -Za mało spania i jedzenia, za dużo stresu, papierosów i kawy? Nie wiem co jeszcze mogło na to wpłynąć, nie jestem przecież lekarzem. - Wlepiła w niego badawcze spojrzenie żeby dokładnie zbadać jego reakcję na jej autodestrukcyjny tryb życia.
    -Ach i tak w ogóle Charlotte Johanson, wydział demonologii - uśmiechnęła się blado wciąż nie spuszczając z niego wzroku. Cóż, jej organizm na pewno wyniszczyły też lata zaniedbań gdyż Lola nie przepadała za chodzeniem do lekarzy i zwyczajnie olewała różne przeziębienia itp.

    OdpowiedzUsuń
  15. - Spokoju..- odpowiedział od razu. Więcej teraz nie potrzebował. Przechylił się tak że oparł się o ścianę. Wydawało się to trochę nie wygodną pozycją zwłaszcza że naciągnął ranę na ramieniu, ale mu to nie przeszkadzało.
    Przymknął oczy, chociaż wiedział że zasnąć to nie zaśnie nie umiał spać gdy był ranny.
    Miał tylko nadzieje że za jakąś godzinę znów będzie na chodzie bo nie mógł siedzieć tutaj długo...albo raczej nie chciał po prostu.
    I dobrze że mężczyzna go nie skojarzył, dobrze dla Setha..nie potrzebował teraz kłopotów i był zbyt osłabiony w razie czego się bronić.

    OdpowiedzUsuń
  16. Nawet cicho zaśmiała się na wzmiankę o diagnozie.
    -No wiesz? Może powinnam pomyśleć o studiach medycznych? - zażartowała.
    -A skoro lekarz tak zaleca i w tym czasie nie będę musiała iść do siebie i pracować to bardzo chętnie przyjmę propozycję jedzenia. Zdam się na Twój gust więc przynieś co uważasz, zaskocz mnie.
    Westchnęła cicho i podniosła się do pozycji siedzącej bo w sumie trochę dziwnie czuła się leżąc jak trup. No chyba siedzenie jej nie zabije? A nawet jeśli to warto spróbować. OK, na początku podniesienie się nie było tak łatwe jak jej się wydawało ale potem samo jakoś poszło. No i w ten właśnie sposób siedziała i póki co nie miała żadnych zawrotów głowy.

    OdpowiedzUsuń
  17. Nikt się nie spodziewał, że z małego wypadu w teren, na którym miała zebrać informacje o pewnym człowieku dla innego wydziału, blondynka wróci ranna. Bo przecież to się zwykle nie zdarzało, w szczególności tym, którzy znają się na swojej robocie, a przecież Gardner do takich należała. Cóż więc się stało, że blondynka wróciła z raną kłutą? Otóż nie ona jedna próbowała się czegoś dowiedzieć. Problem w tym, że Lyne działała sama, a jej przeciwników paru.
    Ona jak to ona zbagatelizowała sprawę i założyła sobie opatrunek. Dopiero kiedy po powrocie do departamentu zatoczyła się, co do tej pory jej się nie zdarzało, zmuszona była do wyjaśnienia co się stało.
    No i tymże właśnie sposobem trafiła do specjalistów od osób rannych. Zupełnie niepotrzebnie. W końcu na pewno byli inni, tacy, którzy o wiele bardziej potrzebują pomocy medyków. A ona? Przeżyje. Przecież to nic takiego..
    - Nic mi nie jest - powtarzała właśnie po raz setny, kiedy znalazła się na terenie wydziału medycznego. Uparcie trzymała się swojej wersji.

    OdpowiedzUsuń
  18. Czuł na sobie jego spojrzenie od czasu do czasu, ale nie reagował.
    Wpadł w dobrze znany sobie stan gdy leczył się. Wtedy większość jego energii szła na obrażenia.
    Każdy na jego miejscu był by chyba spięty.
    Po godzinie po ranach nie było prawie śladu, jednak on nie czuł sie lepiej.
    Otworzył oczy i wyprostował się.
    Popatrzył na mężczyznę.- dzięki..- powiedział cicho, tak że prawie nie było go słychać.

    OdpowiedzUsuń
  19. [Muahahaha, wszyscy go uwielbiają :D Skoro Luciek to najpiękniejszy z aniołów, nikogo innego nie mogłam mu za twarz dać. Pozwolenie masz :P A pomysły to nie dzisiaj niestety, mam czarną dziure w mózgu.]

    OdpowiedzUsuń
  20. [No ba, że tak xP A gdyby razem ze sobą czasem pracowali, na zasadzie wspólnego szukania kogoś i podczas tych spotkań dochodziło by między nimi do dwuznacznych rozmów i to by samo prowadziło ich w mało moralną drogę? ;D Tak czaaasem, raz na jakiś czas xP I teraz też mogą nad czymś pracować i możemy zrobić z tego taką główną fabułę dla nie jednego wątku, bo mogą na tym pracować baaardzo długo. Co ty na to? ]

    OdpowiedzUsuń
  21. - Lyne - warknęła. Roselyne, jak ona nienawidziła tego imienia. Mimo wszystko jakaś tam część jej osoby wiedziała, że mężczyzna nie mógł tego wiedzieć. Westchnęła więc ciężko, po czym przyjrzała się mężczyźnie. - Byłbyś tak uprzejmy, żeby zapisać tam w tych swoich karteczkach, że ja naprawdę nie potrzebuję pomocy? - zapytała nieco zrezygnowanym głosem. Powoli przestawała mieć nadzieję na to, że ktokolwiek w Departamencie postanowi jej wysłuchać.

    OdpowiedzUsuń
  22. - Nienawidzę badań - powiedziała bardzo cicho. W ogóle nie lubiła lekarzy i unikała odwiedzin w ich gabinetach. Nie to, że się bała. Ona po prostu nie darzyła ich sympatią i w ogóle nie chciała mieć z nimi do czynienia. Ot, takie po prostu złe wspomnienia z dzieciństwa.
    Gardner bardzo chciała tego wszystkiego uniknąć, ale wiedziała, że jakby się zerwała do ucieczki to ośmieszyłaby się i na pewno nie uciekła zbyt daleko.
    Chwyciła więc jego rękę i dała się zaprowadzić do gabinetu, jednocześnie usilnie starając się nie wyglądać jak przestraszone dziecko ze smutnymi oczami.
    - Wierzę, że to będzie te kilka minut..

    [ Spoko, nie ma problemu :) ]

    OdpowiedzUsuń
  23. Lilith nie była miss pracowitości. ani w piekle, ani tutaj. Niestety, jak na dole mogła zastosować autorytet, ewentualnie groźbę to tu nie miała nic, a nic. Z większości zadań potrafiła się wymigać, lecz raz na czas musiała coś zrobić, by nie wzbudzać AŻ takich podejrzeń. A zwykle i tak je wzbudzała.
    Dziś rano znalazła na biurku notatkę, że ma się stawić do Wydziału Medycznego. Z kuli fakt, iż ranna nie bywała nie potrzebowała mieć umysłu geniusza, by wpaść an to, że czeka ją jakiś wspólny projekt. świetnie, z tymi nudziarzami. Właściwie jedynym w miarę interesującym wydziałem była dla niej sekcja, lecz ten tema był poza dyskusją.
    Tak więc teraz z niezadowoloną miną kroczyła w stronę Wydziału Medycznego. Stukot jej niebotycznych szpilek niósł się po korytarzu. Poprawiła dekolt swojej krótkiej, czarnej sukienki. Nie miała pojęcia na kogo ma czekać, lecz wiedziała, ze ktokolwiek to jest zna ją choć z widzenia. Ciężko przegapić w instytucie choć teoretycznie naukowym blondynkę ubraną jak dziwka. Mimo wszystko jej ubrania mieściły się na granicy dobrego smaku i nosiła je z niewątpliwą klasą.

    [Ok, czyli do Klusa, Kola i mojej Rabeki dołącza Damon... Nie ma jak Pamiętniki xd]

    OdpowiedzUsuń
  24. Spojrzała na kozetkę z taką podejrzliwością, jakby miała za moment zacząć pędzić w szaleńczym galopie po gabinecie. A potem zganiła się w myślach, że zachowuje się jak idiotka.
    Usiadła i przez chwilę milczała, w myślach odtwarzając to, co się działo, po czym opowiedziała w skrócie jak to wyglądało.
    - No i dostałam czymś ostrym, prawdopodobnie nożem, ale pewności nie mam - mówiła bezbarwnym głosem, zupełnie jakby charakteryzowała szafę. - Uczuleń nie mam. A co do bólu.. Hm. Nie umiem Ci tego określić, nie mam w tym doświadczenia.

    OdpowiedzUsuń
  25. [Jakbym ci powiedziała, to nie byłabym taka oryginalna xP Zaczniesz? ^ ^]

    OdpowiedzUsuń
  26. Kąciki jego ust drgnęły, słysząc że on uratował go od nudy.
    Tak to było straszne gdy się nie miało nic do roboty.
    Wbił wzrok w drzwi gdy usłyszał huk.
    Mruknął cicho, tak że jego spodnie znów były całe a nie podarte, do tego miał na sobie koszulkę i skórzaną kurtkę.
    Podniósł się wolno, to że szybko zniknęły jego rany niestety nie poprawiało straconych sił.
    Ktoś się zbliżał, słyszał wyraźne kroki.
    Zaczął się cofać wolno tak że w końcu stanął obok mężczyzny który dalej leżał na podlodze gdzie wylądował wystraszony trochę podobnie jak demon nagłym hukiem.

    OdpowiedzUsuń
  27. -Dzięki - spojrzała na niego i delikatnie się uśmiechnęła.
    -Ale chyba przesadziłeś z tą pizzą, chyba że zjesz prawie dwie - zaśmiała się i otworzyła karton, który przed nią postawił. Oderwała sobie kawałek i zaczęła jeść ze smakiem. Nigdy wcześniej nie jadła pizzy w tutejszym bufecie a tu okazuje się, że jest naprawdę dobra! Lola naprawdę była tym bardzo pozytywnie zdziwiona.
    -Hmm... od dawna pracujesz w departamencie? Bo jakoś słabo Cię kojarzę.

    OdpowiedzUsuń
  28. - Żartujesz. Szycie - powtórzyła, patrząc na niego z niedowierzaniem. Szycie. Brr.. Sama myśl o tym jest straszna. Nawet jako małe dziecko, Lyne robiła wszystko co tylko mogła, żeby uniknąć tego typu pomocy medycznej. Nawet jeśli to oznaczało długotrwałe szlochanie, aż lekarz się podda.
    Cóż, teraz tak jakby nie wypadało jej robić scen.
    - Wiedziałam, że powinnam unikać wydziału medycznego.. - jęknęła cicho, ale powoli przekonywała samą siebie, że jakoś to przeżyje. - Niestety, nie mam takiej zdolności - westchnęła ciężko, po czym pozwoliła mu się zbadać. Wiedziała, że nic poważnego jej się nie stało, w przeciwnym razie nie mogłaby samodzielnie przedostać się do departamentu. Że to tylko z rany na boku trochę krwi wypłynęło i stąd jej osłabienie. Ale on nie wyglądał na takiego co się podda.

    OdpowiedzUsuń
  29. Lilith z półuśmieszkiem przemierzała korytarz. Mimo wysokich obcasów poruszała się jak kocica z tą niebezpieczną gracją widoczną w każdym kroku. Z uniesionymi brwiami popatrzyła na plastikowe krzesła i prychnęła cicho. Rozumiała, że to wydział medyczny, ale nie musieli aż tak upodabniać się do szpitala.
    Zmierzyła wzrokiem korytarz i zobaczyła, że jedyną osobą, która tam siedziała był mężczyzna trzymający skórzaną kurtkę. Ruszyła więc w jego stronę, a na pociągniętych krwisto czerwoną szminką ustach demonicy pojawił się lekki uśmiech. Jej przyszły partner był przystojny. To dobrze wróżyło.
    - Czekasz na kogoś?- zapytała melodyjnym głosem chcąc w ten sposób zwrócić an siebie uwagę. Kochała być w centrum, nawet, jeśli otaczać ją mieli ludzie.

    OdpowiedzUsuń
  30. Witam. Pragnę serdecznie zaprosić na forum ogólnotematyczne z Pretty Little Liars w tle. Znajomość serialu nie jest potrzebna. Proszę także nie zrażać się niską liczbą użytkowników i wiadomości - dopiero zaczynamy. Dlaczego więc powinieneś dołączyć? Ponieważ na tym forum pielęgnowana jest atmosfera, która sprawia, że każdy czuje się dobrze. Jeśli dołączysz i zaprosisz kilku znajomych, to na pewno już wkrótce forum rozkwitnie!
    https://gotsomesecrets.fora.pl/

    OdpowiedzUsuń